Ultralekki namiot 3-osobowy Naturehike Cloud Up3

WSTĘP:

Nie chcąc wydawać fortuny na dobrze wykonany i wytrzymały namiot, który jednocześnie będzie lekki a przy tym oferujący dużą ilość miejsca, zwróciłem swój wzrok na wschód. W Chinach istnieje firma Naturehike. Produkuje ona sprzęt pomocny (niezbędny?) przy uprawianiu różnego rodzaju turystyki - w tym również namioty. Mnie zainteresował model Cloud Up3. Spełniał on założone wymagania a przy tym mógł pochwalić się bardzo pozytywnymi opiniami kupujących.

Konstrukcja Cloud Up3 przypomina nieco konstrukcję namiotu Hubba Hubba NX amerykańskiej firmy MSR, z tym, że posiada jedno wejście i przedsionek  usytuowany od czoła a nie dwa - po jednym z każdego boku jak w Hubba Hubba. "Chińczyk" jest równie lekki co amerykański "kuzyn" ale przy tym znacznie szerszy i... znacznie tańszy 😉. Ponieważ slogan, że wszystko co chińskie to tandeta (podobnie jak slogan, że Mercedesy się nie psują a ich karoseria nie rdzewieje 😆) od dawna już odszedł do lamusa, za jedyne 158 $ (niecałe 600 zł) dokonałem zakupu namiotu Naturehike na chińskim portalu Aliexpress. Sprzęt dotarł do mnie po niespełna trzech tygodniach.

Opis ze strony sprzedawcy:
Namiot ultralekki, dwupowłokowy, z jednym przedsionkiem i jednym wejściem. Przeznaczony dla 2-3 osób. Możliwość rozłożenia samego tropiku z dodatkową podłogą lub samej sypialni.


Dane techniczne:

kolor: jasnoszary + czerwony
waga: 1810 g (bez dodatkowych akcesoriów - cokolwiek ma to znaczyć 😉)
stelaż: Aluminium 7001
śledzie: typu V, Aluminium
tropik: Nylon 20D pokryty silikonem, wodoodporność 4000 mm
podłoga: Nylon 20D pokryty silikonem, wodoodporność 5000 mm
sypialnia: siatka o drobnym splocie
wymiary: długość 300 cm (215 cm sypialnia + 85 cm przedsionek), szerokość 210 cm (sypialnia 180 cm), wysokość 110 cm
wymiary po spakowaniu: 45 cm * 15 cm
wszystkie szwy podklejane
dwukierunkowy zamek w wejściu do sypialni
cztery kieszonki wewnątrz sypialni przy wejściu
pętelka z lewej strony wejścia do przyczepienia lampki
plastikowe mocowania Duraflex
dodatkowa podłoga


BUDOWA NAMIOTU I PIERWSZE WRAŻENIA:

Bardzo pozytywne - materiały, z którego wykonano wszystkie elementy namiotu wyglądają na wysokiej jakości. Nie ma luźnych nitek, rozchodzących się czy krzywych szwów. Wszystkie szwy są podklejane a spasowanie elementów bardzo dokładne. Jakość wykończenia naprawdę robi wrażenie. Namiot rozkłada się szybko i wygodnie, zrobi to bez problemu jedna osoba. Sypialnia jest podczepiana do stelaża na plastikowe klipsy/zawieszki a tropik narzucany na stelaż i łączony z podłogą za pomocą plastikowych zapięć Duraflex, które służą również do jego naprężenia (ściąga się je tak, jak paski kompresyjne). W komplecie jest 12 aluminiowych śledzi w kształcie V i trzy linki naciągowe. Namiot nie jest całkowicie konstrukcją samonośną (chociaż w pewnych okolicznościach może być, o czym później). Gdy rozbijamy go z tropikiem, do naciągnięcia tropika i odsunięcia go od ścianek sypialni potrzeba 5 śledzi:
- 2 do prawidłowego naciągnięcia przedsionka
- 2 na boki tropika, po jednym z każdej strony w dolnych, centralnych punktach
- 1 w centralnym, dolnym punkcie tyłu
Ale taka ilość to absolutne minimum, raczej nie gwarantujące spokojnego odpoczynku. Lepiej jest, gdy dorzucimy jeszcze po 1 śledziu w każdy z czterech rogów podłogi. To zapewni nam prawidłowe i ostateczne naprężenie tropika. Usztywnienie konstrukcji mają zapewnić 3 odciągi:
- jeden biegnie od górnej, tylnej części tropika
- dwa od strony przedsionka, od jego skrajnych, górnych punktów w miejscach, w których przechodzi on w ścianki namiotu. Producent nie zastosował odciągów od boków namiotu.


Namiot można rozłożyć na trzy sposoby:
1. sam tropik + sama dodatkowa podłoga (czyli footprint/groundsheet). W tym układzie istnieje pewne niebezpieczeństwo, że tropik podczas przemieszczania, szarpania (np. wskutek bardzo silnego wiatru) będzie tarł o końcówki poprzeczki ustawianej w poprzek w górnej części stelaża i zostanie w tamtych miejscach w końcu przetarty. Tropik ma co prawda w miejscu styków jakieś naklejane wzmocnienia ale nieufność pozostaje. Myślę, że dobrym rozwiązaniem dla tego układu rozbicia namiotu byłoby zastosowanie dodatkowych nakładek na końcówki tej poprzeczki, np obcięte palce ze starej skórzanej rękawiczki lub rękawicy roboczej.

2. standardowo - sypialnia + tropik. Tutaj niebezpieczeństwo uszkodzenia tropiku nie istnieje, ponieważ sypialnia na dwóch górnych zawieszkach posiada "kieszonki" z mocnego materiału, w które wsuwa się końcówki tej poprzeczki.

W tym układzie również jest możliwość podłożenia dodatkowej podłogi pod podłogą sypialni. Może się to okazać szczególnie przydatne na twardych lub ostrych podłożach, by zapobiec ewentualnemu przedarciu czy przebiciu podłogi sypialni przez kamienie, kolce, ostre pozostałości po ściętym zbożu itp. "Stopki" stelaża są wystarczająco długie, by przeciągnąć przez nie oczka obu podłóg.

3. sama sypialnia. Ten układ jest całkowicie samonośny. Do jego prawidłowego rozłożenia możemy wykorzystać jedynie stelaż. Także w tym przypadku można wspomóc się dodatkową podłogą.

Co do dodatkowej podłogi - nie jest ona przedłużona do przedsionka (jak w niektórych modelach, np. w Phantom 300 firmy Easy Camp). Jej wymiar odpowiada dokładnie wymiarowi podłogi sypialni.

Sypialnia zapewnia użytkownikom ogrom miejsca. U góry z lewej strony przy wejściu (patrząc od zewnątrz) plastikowy haczyk do podwieszenia np. lampki. Po obu bokach namiotu znajdują się kieszonki z siatki - po dwie z każdego boku od strony wejścia. Po jednej w górnej części i po jednej przy podłodze. Większość materiału sypialni stanowi siateczka - pozytywna rzecz dla wyeliminowania kondensacji z wydychanego powietrza. Materiał podłogi jest z kolei sporo "zawinięty" do góry. Jeśli jego wodoodporność okaże się wysoka, to nawet kilkucentymetrowej wysokości strumień z silnej ulewy może nie stanowić zagrożenia powodzią.

Oba materiały (tj. zarówno tropiku jak i obu podłóg) wydają się cienkie i filigranowe. To chyba cena niewielkiej wagi całości. Wszystkie szwy namiotu są podklejane. Podklejenia na całych długościach są równe.

Nie dając się omamić marketingowemu bełkotowi, dokonałem ważenia poszczególnych elementów namiotu. Oto rezultat:
565 g stelaż + pokrowiec
193 g 12 śledzi + 3 linki + worek strunowy + pokrowiec (waga jednego śledzia 12-14 g)
630 g sypialnia
552 g tropik
25 g pokrowiec na całość
15 g pasek ściągający
325 g dodatkowa podłoga + pokrowiec

CAŁOŚĆ: 2 305 g (z kpl. 12 szpilek, 3 linkami, paskiem ściągającym i dodatkową podłogą).

Niestety, egzemplarz, który do mnie dotarł miał niedokładnie wszyte wzmocnienie na odciąg po jednej stronie tropika, przez co niemożliwe było jego prawidłowe napięcie.


Szybka wymiana korespondencji, odesłanie towaru do Chin na koszt sprzedawcy i po kolejnych trzech tygodniach otrzymałem już produkt pełnowartościowy.

UŻYTKOWANIE:

Namiot został zakupiony z myślą o użytkowaniu przez dwie osoby o wzroście 176 i 175 cm. Gdyby wymagała tego sytuacja oczywiście przyjęlibyśmy pod dach również trzecią - jest w nim wystarczająco dużo miejsca, ponieważ podłoga mierzy sobie 180 cm szerokości i co ważne - jest tak w przebiegu całej jej długości.

Pierwszy chrzest namiot przeszedł podczas objazdówki samochodem po Norwegii. Wyjazd trwał trzy tygodnie, uczestniczyły w nim dwie osoby a noclegi odbywały się głównie (bo nie zawsze) właśnie pod namiotem.

Nie zawsze, bo zdarzało się sporadycznie, że spaliśmy... w samochodzie, gdy nie mieliśmy już sił lub chęci na jego rozbijanie i rozkładanie wszystkich maneli , bądź nie było odpowiedniego miejsca by namiot rozbijać.

Zaledwie na samym początku wyjazdu, na kampingu w Trondheim, mieliśmy przyjemność poznać w nocy siłę tornada (huraganu?). Nie przeszedł on bezpośrednio przez miasto. Jego centrum znajdowało się jakieś kilkanaście kilometrów dalej. Dostaliśmy "ogonem", niemniej jednak dmuchało tak, że boczną ściankę miałem przy twarzy i musiałem używać sporej siły, by ją odsuwać a poprzeczka z górnej części stelaża naginała się do niemal pionowej pozycji. Wiatrowi towarzyszyła ulewa. Nie wiem jak to się stało ale mimo oczywistego styku tropika ze ścianką sypialni do środka nie dostała się w ogóle woda. Było naprawdę sucho. To niesamowite ale targało mną przekonanie, że powłoka namiotu nie wytrzyma i zostanie podarta a stelaż połamany. Taka była moc! Nic takiego jednak się nie stało. Nawałnica ucichła a my w końcu spokojnie zasnęliśmy. Nigdy wcześniej niczego podobnego nie dane nam było przeżyć. Rano na kampingu zastaliśmy pobojowisko... A nasz namiot? Odkształceniu (wygięciu w banan) uległy jedynie dwa fragmenty stelaża od łukowego wejścia. Nie rzutowało to absolutnie na użyteczność namiotu i naciąg tropika a nawet zbytnio nie rzucało się w oczy - widoczny z lewej strony odcinek stelaża "uciekający" od szwu.


Nie miałem wówczas żadnych elementów naprawczych, nie starałem się także prostować wygiętych elementów, by nie "zmęczyć" materiału i nie spowodować jego pęknięcia. Do końca wyjazdu bez żadnych problemów i niedogodności funkcjonowaliśmy z tym lekko przekrzywionym wejściem.

To zdarzenie stanowiło doskonały egzamin wytrzymałości namiotu. Po tym jednak doświadczeniu, dla spokoju duszy a właściwie dla większego usztywnienia konstrukcji postanowiłem dodać po jednej lince w miejsce każdego z odciągów. Tym sposobem naciągałem dwie linki z jednego punktu pod kątem ostrym, tworząc odwróconą literę V. Po naciągnięciu wszystkich sześciu linek bryła namiotu wydawała się nie do ruszenia. W dalszym przebiegu wyprawy, mimo posiadania tych sześciu linek najczęściej używaliśmy jednak standardowo jedynie trzech. A czasami wręcz nie naciągaliśmy żadnej. Wszystkie sześć używaliśmy przy jakimkolwiek najmniejszym podejrzeniu o silniejszym wietrze, czy spodziewanej burzy.

Producent nie przewidział w tym modelu żadnych wywietrzników. Nie jest to jednak powodem jakiejś nadmiernej kondensacji. Być może zapobiega temu materiał sypialni składający się w 2/3 swojej wysokości z drobnej siatki a może dosyć spora odległość dołu tropika od podłoża. W określonych warunkach i na określonym podłożu sięgała nawet 6-8 cm. Z tego tytułu na pewno nie jest to namiot 4-sezonowy a i wczesną wiosną czy późną jesienią może wkradać się do wnętrza zimne powietrze, czemu na pewno sprzyjał będzie wiatr. Nam jakoś nadmiernie ta kondensacja nie dokuczała, chociaż oczywiście namiot (a dokładnie tropik i podłogę) trzeba było ileś tam razy suszyć.


Po powrocie do domu próbowałem wyprostować wygięte elementy stelaża. Skończyło się ich połamaniem.

Zakupiłem więc za 99 zł aluminiowy stelaż w sklepie Decathlon i dopasowałem z niego elementy, których użyłem w miejsce połamanych przeze mnie oryginalnych. Ponieważ po wymianie tych elementów stelaż stał się trochę wyższy, gumo-sznurki do naciągu tropika umieszczone na bocznych ściankach, po bokach przedsionka i jeden z tyłu, okazały się nieco za krótkie. W warunkach suchych nie stanowiło to aż takiego problemu, jednak już przy nawet niskiej wilgotności powietrza tropik nie był tak sztywny i nie dało się uzyskać jego prawidłowego naciągu. Wymieniłem gumo-sznurki na dłuższe. Wyeliminowało to problem właściwego naprężenia tropika ale zwiększyło nieznacznie odległości dołu tropika od podłoża. Zjawisko to pewnie można wyeliminować poprzez docięcie (lub dopasowanie z innego źródła) wymienionych elementów stelaża do długości tych wymienionych, jednak ja tego nie robiłem.

Kolejny sprawdzian namiotu to miesięczna wyprawa rowerowa dookoła Niemiec, w którą wraz z małżonką wybraliśmy się rok później. Tutaj to już noclegi wyłącznie w namiocie a więc jego codzienne rozkładanie i składanie. Wymienione elementy stelaża i gumo-sznurki spełniały swą rolę prawidłowo. Ponieważ zamiarem było nocowanie nawet w najbardziej nieprzewidywalnych miejscach, zamiast oryginalnej, dodatkowej podłogi, dla spokojnej głowy targaliśmy ze sobą ściankę z pawilonu ogrodowego. Jest pancerna, niczego nie przepuściła 😀.


Pomimo zwiększenia odległości dolnej części tropika od podłoża nie doznaliśmy sytuacji, by wiało nam od dołu. Kondensacja zdarzała się rzadko, zresztą nawet gdy się zdarzała - i tak nie suszyliśmy namiotu a zwijaliśmy go, by przemieścić się i mieć za sobą kolejne kilometry. Podobnie w deszczowych okolicznościach przyrody. Namiot znosił to dzielnie. Żadnego nieprzyjemnego zapachu, butwienia czy pleśni. Bywało, że rower (o całkowitej wadze 54 kg) przewracał się i lądował na sakwie, w której znajdował się namiot. Te incydenty nie wpływały w żaden sposób na jego stan. Stan namiotu. Roweru zresztą też 😆.

Podczas tej wyprawy w pełni doceniliśmy ogrom miejsca, które ten namiot zapewnia. Mieliśmy ze sobą cztery sakwy na bagażnik, dwie na kierownicę i 5-litrowy pojemnik na wodę. Sakwy z kierownicy oraz dwie puste z bagażnika od śpiworów, materacy itp. lądowały wraz nami w sypialni. A kolejne dwie sakwy - pełne, z kuchnią, żywnością, odzieżą itp. oraz pojemnik na wodę i nasze buty składowaliśmy w przedsionku. Dla dwóch osób to pałac nie namiot...



I w końcu ostatni test w 2017 roku. Niemal 6-miesięczna eskapada rowerowa w poprzek Kanady. Namiot przez trzy pory roku był tam naszym domem. Bezpiecznym domem. W przeważającej większości podłoże na którym się rozbijaliśmy było kamieniste lub zawierało ostre fragmenty roślin (szczególnie w Ontario).

By zapobiec przebiciu podłogi przez tak nieprzyjazne podłoże, zawsze przezornie jako dodatkowe zabezpieczenie podkładaliśmy pod sypialnię na zmianę: dodatkową, oryginalną podłogę z zestawu, lub zakupione w sklepie budowlanym i odpowiednio przycięte na wymiar przeźroczyste cienkie lub grube arkusze folii polycryo,

a w końcowym etapie wyprawy arkusze stosowanej w kanadyjskim budownictwie wytrzymałej membrany Tyvek amerykańskiej firmy DuPont® oraz odmianę tej membrany, wykonaną przez innego producenta.

Arkusze te otrzymaliśmy za darmo od pracowników z terenów budowy. Z uwagi na silne, kanadyjskie wiatry, na zupełnie otwartych, nieosłoniętych miejscach biwakowania używaliśmy również niemal zawsze wszystkich sześciu linek dla usztywnienia konstrukcji. Nie chcieliśmy ryzykować powtórki z Norwegii - wszak namiot miał nam zapewniać schronienie nieprzerwanie przez pół roku.


I przetrwał wszystkie nieprzyjazne podłoża, burze, mordercze wiatry, wielokrotne codzienne rozkładanie i składanie. Na nizinach, preriach i w górach.

Nie ustrzegł się jednak drobnych skaleczeń. Niemal na każdym kroku (z wyjątkiem prerii) natykaliśmy się na olbrzymie połacie porośnięte krzewami jeżyn. Plus był taki, że dostarczyły nam mnóstwa witamin, minus - gdzieś przy okazji jakiegoś noclegu kolec jeżyny popełnił niewielką dziurkę w tropiku. Podobny wypadek zdarzył się podłodze sypialni. Jakieś kłujące kłącze przebiło w jednym miejscu podłogę i nie pomogła nawet "Tyveko-podobna" membrana podłożona pod spodem.


Tropik namiotu wykonany jest z silnylonu (nylonu powlekanego silikonem). Materiałów do naprawy silnylonu jest mniej niż do bardziej popularnego, bo tańszego poliestru stosowanego zwykle na materiał namiotów. Ja powstałe uszkodzenia potraktowałem środkiem w zakupionym w sklepie MEC środkiem w płynie.

Przejechałem również w kilku miejscach szwy, w których nieco zaczęło się kruszyć podklejenie. Operacja się udała, płyn po wyschnięciu utworzył cienką, elastyczną jakby gumową powłokę i wszystko jest szczelne.

Sumarycznie podczas trzyletniego okresu posiadania namiotu przespaliśmy w nim jakieś 170-200 nocy. Specyfika naszych wyjazdów polega na niemal codziennej zmianie miejsca, był on więc bardziej składany i rozkładany niż wyeksponowany na zewnętrzne warunki przez szereg kolejnych dni w tym samym miejscu.

Nie przeżyliśmy w nim np. nieprzerwanego, kilkudniowego deszczu, bo co prawda stał ileś tam razy (nie więcej niż 5) w jednym miejscu przez trzy noce, ale to były najdłuższe jednostkowe biwaki i w ich przebiegu nigdy przez trzy dni ani non-stop nie wiało ani non-stop nie padało. Jednodniowe deszcze, niezależnie czy obfite czy w formie mżawki, namiot przetrwał bez przemoknięcia. I mam tu na myśli tak tropik jak i podłogę.

Dzisiaj, po tych wszystkich wyrypach, pomijając kwestię połamanych w wyniku huraganu elementów stelaża, namiot jest w całkiem niezłej kondycji. Gdzieniegdzie podklejenie szwów w tropiku zaczęło się łuszczyć bądź odchodzić (zabezpieczyłem środkiem na bazie silikonu) a sam tropik nieco się przybrudził 😏. Nabawił się również dwóch niewielkich przebić, o których wcześniej pisałem - w bocznej ściance tropika (od kolca z krzewów jeżyn) i w centralnym punkcie podłogi (od kłującej pozostałości po jakimś wystającym, wyschniętym kawałku kłącza).

Te dwa przebicia również skutecznie zabezpieczyłem silikonowym preparatem. Oprócz wymienionych uszkodzeń zużyły się również w większości rzepy od patki zasłaniającej zamek w tropiku. Ale poza tym nic się nie podarło, nie połamało, zamki działają tak samo płynnie jak na początku. I wobec takiego stanu rzeczy na dzień dzisiejszy nie rozważamy jego wymiany - namiot bardzo dobrze nam służył do tej pory i jestem przekonany, że będzie nam służył jeszcze przez pewien czas na kolejnych wyjazdach.

PODSUMOWANIE

Bez cienia wątpliwości mogę napisać, że namiot Cloud Up3 firmy Naturehike to produkt wysokiej jakości. Budowa i sposób rozkładania są nieskomplikowane a sam namiot oferuje duży komfort - zwłaszcza dla dwóch osób. Lekki w transporcie. Dobrze się sprawdzi w okresie trzy-sezonowym. Właśnie takie warunki (trzech pór roku) mieliśmy w Kanadzie. Pomimo sypialni skonstruowanej w 3/4 z siatki nie doznaliśmy zimna czy nawet chłodu na preriach Manitoby i Saskatchewan, gdzie właściwie codziennie wiały niezwykle silne wiatry o stałym natężeniu, nie zmarzliśmy także w Ontario, gdzie przy drodze leżał zmrożony śnieg a w nocy temperatura na zewnątrz spadała poniżej zera.

Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie tylko zasługa namiotu - posiadaliśmy także odpowiednie na takie warunki śpiwory i materace.

Na terenach o dużej wilgotności powietrza, z uwagi na brak wywietrzników, należy liczyć się z podwyższoną kondensacją we wnętrzu. Szczególnie przy bezwietrznej pogodzie. Uważam, że dobrym pomysłem dla większej stabilizacji i usztywnienia konstrukcji jest zastosowanie dodatkowych linek w odciągach. Wersja "odświeżona" namiotu posiada dodatkowe odciągi prowadzące ze ścianek bocznych. Dodano także wywietrzniki. Być może problem kondensacji w jakimś stopniu (bo nie zupełnie - nie ma takiego namiotu, w którym nie zachodziłoby to fizyczne zjawisko) zostało poprawione.

Biorąc pod uwagę to, co ten namiot sobą przedstawia, jego ciężar, wielkość sypialni i cenę - wydaje się on interesującą, może nawet bezkonkurencyjną ofertą na rynku ultralekkich namiotów 3-osobowych. Jak każdy wyrób ma on jednak obok zalet także i wady.

Zalety:
- ciężar 2305 (g z kompletem akcesoriów, pokrowców i dodatkową podłogą)
- duża powierzchnia sypialni mieszcząca 3 osoby
- wysokość 110 cm (chociaż jedynie w centralnej części namiotu)
- przedsionek
- brzegi wodoodpornej podłogi wyciągnięte na ścianki sypialni
- 4 kieszonki wewnątrz sypialni
- pętelka na zaczepienie lampki
- dodatkowa podłoga
- możliwość rozbijania samego tropiku z dodatkową podłogą lub samej sypialni
- samonośność, gdy rozbita jest sama sypialnia
- cena

Wady:
- tylko trzy odciągi (ja dodałem po jednej dodatkowej lince w każdym miejscu)
- brak odciągów od strony boków, co znacznie usztywniłoby konstrukcję (obecnie dostępny jest model "odświeżony" posiadający po jednym odciągu z każdego boku)
- jeden przedsionek
- jedno wejście i od przodu (boczne byłoby chyba lepsze i wygodniejsze)
- brak wywietrzników (model odświeżony posiada wywietrznik w górnej, końcowej części tropika)
- tropik nakładany na stelaż i mocowany jedynie do podłogi w 4 miejscach za pomocą plastikowych zapięć
- stosunkowa duża odległość dolnej części tropika od podłoża
- ostry kąt nachylenia przedsionka, utrudniający operowanie zamkiem - szczególnie w dolnej części
- duże nachylenie ścianek w tylnej części sypialni ograniczające wysokość
- zbyt krótki daszek, co powoduje spadanie do sypialni kropel wody, która się na nim zebrała, gdy całkowicie otworzy się przedsionek

Chociaż namiot posiada kilka irytujących cech, z których mnie najbardziej dokucza zbyt skośny przedsionek, uważam go za dobry zakup. W międzyczasie pojawiły się inne propozycje od Naturehike. Z podobną bądź całkowicie zmienioną konstrukcją. Nie zdecydowałbym się jednak na ich zakup, bo żaden z nowych ultralekkich modeli nie ma do zaoferowania tyle miejsca w środku co Cloud Up3.

Opisałem, czego sam doświadczyłem w trakcie niekrótkiego użytkowania. Niewykluczone, że pewne aspekty mogły umknąć mojej uwadze - w takim wypadku zachęcam do zadawania pytań w komentarzach. Postaram się udzielić wyczerpujących i rzeczowych odpowiedzi.

4 komentarze:

  1. Świetny opis Grendel- Szacun!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłeś mi smak na Chińczyka ;-)
    Saskatoon

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za opis z wieloma szczegółami.
    Od dziś i ja jestem posiadaczem "trójki" przeznaczonej dla dwóch osób z sakwami.
    Z przymiarki wynika, że na dwie osoby to rzeczywiście kawał chałupy.
    Pierwszy montaż bez problemów, wszystko pasuje bez zarzutu.
    Konstrukcja zmodyfikowana w stosunku do opisywanej:
    - dodane dwa wywietrzniki w tropiku
    - dodane boczne odciągi (długie) tropiku
    W sumie dodatkowych odciągów mam 6 co daje naprawdę stabilną konstrukcję (tuż po rozstawieniu namiotu mieliśmy gwałtowną burzę).
    Już czuję, że to dobrze wydane pieniądze. Za dwa tygodnie potwierdzenie "w boju".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta recenzja pomogła w dokonaniu wyboru i życzę zadowolenia z użytkowania tego namiotu, bo to naprawdę dobry produkt.

      Usuń

Jeżeli post się Tobie podobał, masz jakieś refleksje bądź pytania - zapraszam do komentowania.