Lodówka turystyczna z kompresorem Yeticool BX40 39 L - recenzja

WSTĘP - czyli dlaczego lodówka kompresorowa?

Po kilku latach używania turystycznej lodówki termoelektrycznej opartej na ogniwach Peltiera powiedzieliśmy "dość". Wg mojej całkowicie subiektywnej opinii, tak naprawdę lodówki takiej nie powinno się nazywać lodówką. Najbardziej wydajne tego typu urządzenia są w stanie obniżyć temperaturę o maksymalnie 20 ⁰C w stosunku do panującej temperatury zewnętrznej otoczenia.

Przełóżmy to teraz na biwak w gorące lato, gdy temperatura powietrza oscyluje nierzadko w granicach 40 ⁰C. W lodówce schłodzimy produkty do zaledwie 20 ⁰C. Trudno przechowywać w takich warunkach nabiał, wędliny czy tym podobne. Do tego lodówka termoelektryczna pracuje bez przerwy, emitując przy tym spory hałas ale przed wszystkim wydziela ogromne ilości ciepła, potęgując i tak już panujący w jej otoczeniu ukrop. W namiocie czy kampervanie to mordęga.
Tego rodzaju lodówka jest też prądożerna, bo wymaga nieprzerwanego zasilania a jej moc wynosi 40-60 Watów (w zależności od modelu i panujących warunków zewnętrznych). Do tego cechą charakterystyczną jest stale ściekająca z pokrywy od strony wewnętrznej woda, która kapie na produkty, finalnie zbiera się u dołu urządzenia i którą co pewien krótki czas należy usuwać, by nie dopuścić do zamoknięcia czy zepsucia się produktów żywnościowych. Tego wszystkiego doświadczyliśmy, dziękujemy, wystarczy. Pozytywem takiej "lodówki" jest jedynie jej niska cena - w marketach (Lidl, Aldi, Kaufland, Castorama itd.) czy na portalach aukcyjnych można nabyć najtańsze urządzenia już poniżej kwoty 100 zł.
Zupełnie inaczej rzecz się ma z turystyczną lodówką kompresorową. Taka lodówka to właściwie mini chłodziarko-zamrażarka domowa ale odporna na wstrząsy i przemieszczanie się po nierównej powierzchni. Tutaj mamy do czynienia ze sprężarką (kompresorem), włączającą się cyklicznie na pewien krótki czas w celu sprężenia czynnika chłodniczego.

Różnica między wymienionymi rodzajami urządzeń jest kolosalna. Lodówka kompresorowa utrzymuje zadaną temperaturę niezależnie od temperatury otoczenia. Jest w stanie przechowywać głęboko zamrożone produkty, ponieważ mrozi nawet poniżej -20 ⁰C. Do tego pobiera znacznie mniej energii, gdyż nie wymaga stałego zasilania, pracuje w kilkuminutowych cyklach - tak jak lodówka domowa. Włącza się jedynie na czas sprężania czynnika, żeby obniżyć temperaturę do zadanej wartości. Po jej uzyskaniu wyłącza się na kilkanaście minut, by ponownie włączyć, kiedy temperatura wzrośnie o ustawiony limit. Jest cichsza, nie generuje gorącego powietrza na zewnątrz a wewnątrz nie skrapla się woda. Niestety, takie właściwości sprzętowe okupione są wysoką ceną. Najtańsze tego typu urządzenia przekraczają wartość 1000 zł.

My po długich przemyśleniach i poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na Yeticool BX40.

SPECYFIKACJA (dane ze strony dystrybutora):

Napięcie zasilania: 12/24 V=, 100-240 V~, 50/60 Hz
Prąd znamionowy: 12 V / 5 A, 24 V / 2.5 A, 100 V / 1.2 A, 240 V / 0.5 A
Gniazdo USB: 5 V / 1 A
Ilość komór chłodzących: 1
Zakres temperatury chłodzenia: od +20 °C do -20 °C (od 68 °F do -4 °F)
Średni pobór energii: 45-60 W (w zależności od temperatury otoczenia)
Roczne zużycie energii: 83 kWh/rok
Pojemność użytkowa: 39 litrów / 10,3 gal
Klasa klimatyczna: N, T, SN, ST
Temperatura otoczenia: od +10 °C do +43 °C (od 50 °F do 109 °F)
Poziom emitowanego hałasu: 38 dB
Typ łączności: Bluetooth 5.0 (zasięg działania - do 10 m/32,8 ft)
Wymiary (szer. x wys. x gł.) w mm: 586 x 475 x 378 (cale: 23"x18,7"x14,8")
Waga netto: 13 kg (28,6 Ib)

PIERWSZE WRAŻENIA

Używana przez nas do tej pory lodówka termoelektryczna Mobicool W40 AC/DC posiadała pojemność 39 litrów i dla naszych potrzeb oraz sposobu podróżowania taka właśnie pojemność jest optymalna. Yeticool również liczy sobie 39 litrów). Jest wyraźnie wyższa od poprzedniczki a także trochę węższa.
Obudowa jest przyjemnie chropowata, masywna a jednocześnie nieco elastyczna przy mocniejszym nacisku. Sprawia wrażenie bardzo wytrzymałej. Na tylnej ściance znajduje się teleskopowa rączka - przydatna w sytuacji, gdy ciężar lodówki jest znaczny w związku z zapełnieniem jej produktami żywnościowymi a istnieje potrzeba jej przemieszczenia.
Rączka, wyposażona w trójstopniowy zakres regulacji wyciąga się płynnie a także pewnie zatrzaskuje, podobnie jak ma to miejsce w walizkach podróżnych. Zakres wysokości tej rączki przy naszym wzroście 172-176 cm jest idealny, nie musimy się nachylać, by wygodnie lodówkę ciągnąć.
Dwa kółka transportowe są wykonane z plastiku powleczonego czymś w rodzaju gumy lub kauczuku. To powoduje, że ciągnięta lodówka toczy się płynnie, miękko i nie hałasuje jak miało to miejsce w przypadku poprzedniczki z pełnymi plastikowymi kółkami o mniejszej średnicy. Kółka zamontowane są na dłuższym boku lodówki.

Pokrywa lodówki zajmuje ok 2/3 górnej powierzchni i zatrzaskuje się w obudowie.
Nie posiada żadnych zapięć czy zamków, jedynie wybrzuszenia w formie podłużnych stopek z dwóch stron, blokujące pokrywę w korpusie obudowy.
W wyżłobieniu wewnętrznej strony pokrywy umieszczona jest uszczelka zapobiegająca ulatnianiu się schłodzonego powietrza z wnętrza.
Po bokach obudowy znajdują się wgłębienia transportowe na dłonie. Osobiście uznaję, że jest to lepsze rozwiązanie aniżeli zewnętrzne, wychodzące poza obrys rączki. Przy małych przestrzeniach (np. w kampervanie czy w "kamperze z osobówki"), które wymagają wykorzystania w maksymalnie efektywny sposób, zgrabność i jednolitość elementów zabudowy (a takim jest lodówka) ma niebagatelne znaczenie.
Z prawej strony górnej części obudowy (od czoła, boku i tyłu) umieszczono otwory wentylacyjne.
Gniazdo zasilania 12/24 V na dedykowany wtyk znajdziemy na prawej ściance.
Nie wiem, jak to wygląda przy innych tego typu lodówkach, lecz w mojej subiektywnej opinii umieszczenie w obudowie jedynie gniazda 12/24 V stanowi minus tej konstrukcji. Przeznaczeniem lodówki jest co prawda turystyka z domysłem zasilania przede wszystkim z akumulatora, jednakże podczas stacjonarnych wyjazdów (np. na kampingach) mamy dostęp do zasilania sieciowego. Wymiana wtyków w gnieździe nie wydaje się najbardziej wygodne i pożądane. Zespół zasilający składa się z czterech elementów:
< przewodu 12/24 V o długości 3.5 m
< adapter AC/DC 100/240 V, 2 A
< 2 przewody 110/240 V, jeden z wtykiem EU, drugi UK (nieuwzględniony na zdjęciu)
Minusem jest brak w korpusie lodówki schowka lub kieszeni na te elementy.

Na górze obudowy, z prawej strony umieszczony jest panel sterujący z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem. Informacje wyświetlane są w kolorze białym. Panel posiada 4 przyciski i gniazdo USB 5 V / 1 A. Menu sterowania jest uproszczone do maksimum. Większość obszaru wyświetlacza zajmują wskazania aktualnej temperatury wewnątrz komory lodówki oraz napięcie zasilania lodówki (nie jest to napięcie akumulatora).
Sterowanie polega na ustawieniu zaledwie kilku opcji:
< żądanej temperatury chłodzenia / mrożenia:
* zakres od +20 °C do -20 °C
< poziomu zabezpieczenia przeciw nadmiernemu rozładowaniu akumulatora:
* Niskie (L) | Średnie (M) | Wysokie (H)
< trybu pracy:
* Max | Eco

TEST NR 1
warunki domowe, lodówka pusta

Jako, że lodówka ma nam służyć głównie podczas podróży z biwakowaniem na dziko, celem testu było sprawdzenie zużycia energii z dodatkowego akumulatora, którym będzie ona zasilana i określenie na jaki okres czasu wystarczy tej energii bez doładowywania tego akumulatora.

Test zaczynamy w następujących warunkach:
- kilkuletni akumulator kwasowy "Gigawatt G72R" o specyfikacji 12 V, 72 Ah
- napięcie na ogniwach w chwili rozpoczęcia testu 12.48 V
- ustawiona temperatura chłodzenia we wnętrzu lodówki 0 °C
- histereza (maksymalny wzrost temperatury) przy której nastąpi ponowne załączenie agregatu to 2 °C
- zabezpieczenie przed nadmiernym rozładowaniem akumulatora ustawione na M (Middle - średnie):
* napięcie wyłączeniowe przy zasilaniu 12 V wynosi 10.1 V
* napięcie ponownego włączenia przy zasilaniu 12 V wynosi 11.4 V
- tryb pracy ustawiony na ECO
- temperatura otoczenia (pokoju w mieszkaniu) 28 °C
- temperatura wnętrza lodówki 26 °C
Przy temperaturze otoczenia 28 °C lodówka schłodziła wnętrze komory z panujących tam 26 °C do temperatury 0 °C w nieco ponad 30 minut. Następnie agregat się wyłączył. Wyświetlacz na lodówce wskazywał na biegunach akumulatora napięcie o wartości 11.9 V.
Po chwili wartość ta wzrosła do 12 V. Pomiar dokonany multimetrem wykazał jednak napięcie 12.42 V (przypomnienie: przed rozpoczęciem testu napięcie wynosiło 12.48 V). To oznacza, że po 30 minutach pracy agregatu napięcie akumulatora obniżyło się o 0.06 V.
Lodówka pozostawała w stanie spoczynku przez prawie 14 minut. W tym czasie temperatura wewnątrz lodówki podniosła się o 2 °C. Ponieważ histerezę ustawiłem właśnie na taką wartość, agregat ponownie się załączył. Wyświetlacz w chwili startu agregatu pokazał duży pobór mocy - z chwilowym spadkiem napięcia do 10.4 V.
Lodówka potrzebowała nieco ponad 6 minut na ponowne schłodzenie wnętrza o 2 °C - czyli do temperatury 0 °C. Następnie się wyłączyła pokazując, że napięcie akumulatora wynosi 11.8 V.
Tak jak poprzednio, po chwili wartość podniosła się do 11.9 V. Pomiar multimetrem ponownie jednak wykazał wyższą wartość na biegunach akumulatora, bo 12.37 V.
Różnica wskazań wyświetlacza lodówki i multimetru to 0.47 V. To dość sporo a nie wiem, z czego ona wynika. Być może z niedopracowania oprogramowania sterującego wskazaniami wyświetlacza. A być może tak właśnie działa zabezpieczenie przed rozładowaniem akumulatora, pozostawiając pewien margines poprzez wskazanie zaniżonych danych. Tak czy siak, wygląda na niedoróbkę. Chciałbym otrzymywać precyzyjne, nie zaniżane wartości.

Lodówka pozostawała w stanie spoczynku przez 15 minut, po czym ponownie uruchomiła się na ok. 6 minut. Takie cykle (15-17 minut spoczynku, 5-6 minut pracy) odbywały się przez całą dobę. Przypomnę, że temperatura otoczenia wynosiła 27-28 °C (w nocy mogła być niższa o 2-3 stopnie) a temperatura wnętrza lodówki ustawiona była na 0 °C. Nieco po przekroczeniu 24 godzin, będąc akurat w trakcie pracy, agregat nagle się wyłączył a na wyświetlaczu ukazał się komunikat F1 oznaczający zadziałanie zabezpieczenia przeciw nadmiernemu rozładowaniu akumulatora. Wyświetlane wartości napięcia akumulatora wyglądały odpowiednio:
- na wyświetlaczu lodówki 11.5 V
- na multimetrze 11.88 V
Wartości te mają się nijak do podanych w instrukcji obsługi, dla których przy ustawieniu zabezpieczenie na MIDDLE powinny się one kształtować następująco:
* napięcie wyłączeniowe przy zasilaniu 12 V wynosi 10.1 V
* napięcie ponownego włączenia przy zasilaniu 12 V wynosi 11.4 V
Pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego lodówka przestała pracować przy znacznie wyższych wskazaniach. Być może powodem jest chwilowy, znaczny pobór mocy na starcie, charakteryzujący się sporym spadkiem napięcia akumulatora. Być może...

Mniemam, że ustawienie w menu lodówki zabezpieczenia przed rozładowaniem akumulatora na najniższą wartość LOW:
* napięcie wyłączeniowe przy zasilaniu 12 V wynosi 9.6 V
* napięcie ponownego włączenia przy zasilaniu 12 V wynosi 10.9 V
spowodowałoby dalszą, nieprzerwaną pracę lodówki. Jeżeli znajdę czas i będzie taka potrzeba, być może przeprowadzę ponowny test przy takim ustawieniu. Tymczasem już niebawem odbędzie się test w warunkach rzeczywistych podczas tygodniowego wyjazdu.

TEST NR 2
pole biwakowe, lodówka wypełniona w całości, z maksymalnym wykorzystaniem wnętrza i minimalnymi pustymi przestrzeniami

Przed właściwym testem lodówka zasilana była z gniazdka samochodowego przez ponad 1000 km jazdy. W tej sytuacji bardzo przydatna okazała się aplikacja do sterowania lodówką. Bez konieczności zatrzymywania pojazdu umożliwiała stałą kontrolę temperatury w lodówce a przede wszystkim informowała o sprawności jej działania. Aplikacja jest czytelna, prosta, bez zbędnych wodotrysków.

Miejscem docelowym testu było pole biwakowe w górach. Temperatura wynosiła 35 °C. W czasie, gdy przebywaliśmy na terenie obozowiska, lodówka wystawiana była na zewnątrz samochodu w miejsce zacienione.
Mimo panującej wysokiej temperatury powietrza oczywistym jest, że na zewnątrz vana było chłodniej niż w jego wnętrzu. Tam temperatura nie spadała poniżej 40 °C i to przy otwartych wszystkich drzwiach pojazdu.
Po rozbiciu obozowiska nastąpiła zmiana źródła zasilania - z akumulatora ładowanego przez alternator, na dodatkowy akumulator samochodowy 72 Ah ładowany przez przenośny, elastyczny panel słoneczny, o mocy nominalnej 75 W.
Warunki testu:

- bezchmurna, słoneczna pogoda przez cały okres trwania testu
- źródło zasilania lodówki to kilkuletni zwykły, akumulator "Gigawatt G72R" o specyfikacji 12 V, 72 Ah
- składany, przenośny panel słoneczny o mocy 75 W z chińskim, prostym regulatotrem ładowania PWM 10 A
- ustawiona temperatura chłodzenia we wnętrzu lodówki 2-4 °C
- temperatura otoczenia 35-50 °C (wyższe wartości przedstawiają sytuację umieszczenia aku wewnątrz samochodu podczas naszych wędrówek po górach)
- histereza (maksymalny wzrost temperatury przy której nastąpi ponowne załączenie agregatu) to 2 °C
- zabezpieczenie przed nadmiernym rozładowaniem akumulatora ustawione na M (Middle - średnie):
* napięcie wyłączeniowe przy zasilaniu 12 V wynosi 10.1 V
* napięcie ponownego włączenia przy zasilaniu 12 V wynosi 11.4 V
- tryb pracy ustawiony na ECO (pobierana przez lodówkę moc wynosi wówczas 40 W)

Panel w czasie naszej obecności w obozowisku układany był pod jak najbardziej efektywnym kątem do słońca. W takich warunkach wskazania regulatora ładowania PWM wynosiły: napięcie 13,4 V oraz prąd 4,6 A.
Podczas nieobecności (trwającej w godzinach 12-18) panel lądował za przednią szybą samochodu a lodówka wędrowała do jego bagażnika. Wówczas panowały najbardziej niekorzystne dla współpracy panel-akumulator-lodówka warunki:
- moc panela obniżona przez wpływ szyby samochodowej
- wysoka temperatura otoczenia sięgająca nawet 50 °C (nagrzane wnętrze pojazdu z ciemną karoserią), co znacznie wpływało na efektywność pracy regulatora i akumulatora oraz wymuszało większą częstotliwość załączania agregatu chłodzącego w lodówce

Na czas noclegu wszystko lądowało w aucie, panel słoneczny był od akumulatora odłączany a lodówka zasilana była jedynie energią zgromadzoną w akumulatorze.

Sumując całość okoliczności, lodówka pracowała nieprzerwanie bez zakłóceń od przedpołudnia w niedzielę do wieczora w środę (ponad 72 h). Po tym czasie wyświetlacz komunikatem F1 poinformował o zbyt niskim napięciu akumulatora i agregat przestał się załączać.

Podsumowanie testu:

Należy zaznaczyć, że na spodzie lodówki temperatura była niższa niż w najwyższych partiach - tj. tuż pod pokrywą. Jest to zrozumiałe, ponieważ chłodniejsze powietrze zawsze opada na dół. Dodatkowo przy naszym maksymalnym upakowaniu wnętrza nie miało ono zbytnio szans cyrkulacji. Ta różnica temperatur (dochodząca do 3 °C) nie miała wpływu na zachowanie świeżości produktów. Lodówka, otwierana z normalną częstotliwością, zasilana akumulatorem 72 Ah ładowanym przez przenośny, składany panel solarny 75 W przez okres średnio 10 godzin/dzień, przy różnicy temperatury zewnętrznej i zadanej sięgającej 48 °C pracowała przez ponad 72 godziny. Po tym czasie napięcie akumulatora spadło do wartości niewystarczającej do rozruchu agregatu. Reasumując:

- lodówka pod względem chłodzenia test zaliczyła (zimne 🍺 w takie gorączki - bezcenne 😁)
- przy panujących okolicznościach pogodowych i opisanych ustawieniach lodówki, akumulator 72 Ah oraz elastyczny panek słoneczny o mocy nominalnej 75 W wystarczyły na bezawaryjne jej zasilanie przez okres 3 dni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli post się Tobie podobał, masz jakieś refleksje bądź pytania - zapraszam do komentowania.