Palnik to w zasadzie niezbędny element ekwipunku turysty uprawiającego indywidualną, aktywną turystykę. W zasadzie, ponieważ można też posiłkować się ogniskiem i nad nim przygotowywać posiłki. Nie zawsze jednak ognisko jest dozwolone czy możliwe do rozpalenia. Wówczas pomocny okazuje się palnik. Palniki różnią się ceną, wielkością, wagą oraz rodzajem paliwa, które wykorzystywane jest do wytworzenia ognia. Istnieją więc palniki: gazowe, alkoholowe, benzynowe, wielopaliwowe (łączące zalety trzech poprzednich), na paliwo stałe (kostki turystyczne) czy na drobne kawałki drewna. Nie ma palnika uniwersalnego - każdy rodzaj posiada swoje wady i zalety. Do użytkownika należy wybór, z jakim rodzajem najbliżej będzie mu po drodze.
Na naszych wyjazdach w przypadku palnika stawiam na jego ekonomiczność, elastyczność, dużą niezależność i efektywność. "Poważniejsze" wyjazdy trwają z reguły ok. trzy tygodnie, w ich trakcie sporo gotujemy, stąd od samego początku zdecydowałem się na palnik wielopaliwowy. Daje on ogromną swobodę w doborze używanego paliwa, co czyni go bardzo uniwersalnym. Nie ma znaczenia miejsce i czas jego używania a mówiąc dokładniej - wysokość nad poziomem morza, czy pora roku (lato, zima). Nie można tego powiedzieć o wszystkich rodzajach palników. I tak np. palnika gazowego zasilanego butanem lub nawet mieszanką propan/butan nie będziemy w stanie odpalić w zimnych okolicznościach przyrody 😕. Butan posiada wyższą wartość opałową niż propan ale zaczyna wrzeć już w temperaturze -0,5°C (temperatura wrzenia to temperatura w której gaz zmienia się ze stanu lotnego w płynny). Gdy lotność gazu ustaje, nie ma oparów i go nie zapalimy. Stąd butan mimo wyższych parametrów wartości opałowej nie nadaje się do celów grzewczych przy niskich temperaturach. Ta ułomność butanu uwidocznia się już w okolicach 5-8°C. Wówczas zaczynają się problemy z uzyskaniem płomienia na palniku. Właśnie dlatego do ogrzewania domów oraz do wszelkich prac zewnętrznych z wykorzystaniem gazu w okresie zimowym stosuje się jedynie czysty propan. Propan zaczyna wrzeć dopiero przy -42°C. Niestety, kartusze turystyczne nie są napełniane czystym propanem.
Na niskie temperatury producenci kartuszy gazowych stosują mieszankę izobutan/propan, która sprzedawana jest w tzw. kartuszach zimowych. Trzeba tylko wspomnieć, że cena takiego kartusza jest absurdalnie wysoka. Przykładowo sklep internetowy paker.pl oferuje kartusz zimowy firmy MSR z objętością gazu w ilości 110 ml za 29,99 zł 😲,
gdy tymczasem za podobną kwotę możemy mieć butlę z ilością aż 2 kg gazu. Co prawda mieszanki propan - butan ale różnica jednak jest kolosalna.
Z problemem braku lotności butanu w niskich temperaturach można sobie poradzić korzystając z palnika, który posiada sztywny przewód wstępnego podgrzania oraz elastyczny przewód doprowadzający gaz z kartusza. Wówczas kartusz z butanem (lub mieszanką propan-butan) stawiamy "do góry nogami" i umieszczamy go nieco powyżej palnika, by gaz w stanie płynnym swobodnie spływał z kartusza w dół do przewodu wstępnego podgrzania. Taka opcja okupiona jest nieco większym zużyciem gazu i mniej efektywną kontrolą mocy (wysokości) płomienia w porównaniu do "normalnych" warunków. Oczywiście waga palnika gazowego z przewodem wstępnego podgrzania jest wyższa od wagi palnika nakręcanego na kartusz i w zależności od budowy zbliża się już mniej lub więcej do wagi palnika wielopaliwowego.
Problem niskich temperatur oraz kwestia wysokich kosztów finansowych zimowych kartuszy nie dotyczy w ogóle osób korzystających z palnika wielopaliwowego. Jest jeszcze jeden aspekt przemawiający za palnikiem wielopaliwowym. Żadnych kartuszy gazowych nie przewieziemy samolotem. Przewieziemy natomiast bez problemu pustą butelkę od palnika wielopaliwowego umieszczając ją w bagażu rejestrowanym (jedynie w rejestrowanym, z uwagi na regulacje zabraniające wnoszenia na pokład pojemników o pojemności większej niż 100 ml, chociaż powoli linie lotnicze luzują te obostrzenia). Po wylądowaniu niemal od razu możemy zacząć odkrywać piękno odwiedzanego miejsca, ponieważ wystarczy jedynie na pierwszej napotkanej stacji paliw "zatankować" naszą buteleczkę. Sieć stacji paliw na świecie jest nieporównywalna z ilością sklepów turystycznych sprzedających kartusze gazowe. W ostateczności można także poprosić jakiegoś napotkanego kierowcę o wsparcie 😉.
W palniku wielopaliwowym w zależności od modelu i producenta można spalać:
- gaz czyli propan, butan, izobutan i ich mieszanki
- benzynę (w tym lotniczą i ekstrakcyjną)
- olej napędowy
- naftę
- różnego rodzaju alkohole
Ponieważ palniki wielopaliwowe "zachodnich, uznanych" marek (MSR, Optimus, Primus) przyprawiają o ból głowy, na chińskim portalu Aliexpress za kwotę 100 USD (wg ówczesnego kursu dolara ok. 400 zł) zakupiłem palnik produkcji i marki chińskiej - BRS. Spośród kilku dostępnych modeli wybrałem najbardziej wówczas rozwinięty model 8B. Wyróżniało go od poprzednich modeli:
- plastikowa walizeczka
- wodoodporne etui
- ruchome połączenie przewodu wstępnego podgrzania z elastycznym przewodem doprowadzającym gaz, umożliwiające częściowy obrót wokół swojej osi.
PIERWSZE WRAŻENIA
Po nieco ponad dwóch tygodniach otrzymałem przesyłkę - tekturowe pudełko zawierające zgrabną, małą, plastikową walizeczkę, która mieściła: palnik, butelkę na paliwo płynne, pompkę do butelki, narzędzie do wykonywania prac serwisowych, komplet dysz do różnego rodzaju paliw, zestaw zapasowych uszczelek, zapasowy dyfuzor do rozpraszania płomienia, instrukcję obsługi (niestety w języku chińskim ale za to z obrazkami 😆) oraz zgrabne, izolowane od środka etui.
W etui mieści się palnik, butelka z pompką oraz inne drobiazgi jak uszczelki, zapalarka/zapalniczka i jeszcze pozostaje nieco miejsca 😀. Walizeczka może być więc traktowana jako miejsce przechowywania zestawu w domu, na wyprawy zaś wystarczy zabrać etui.
Waga palnika podana przez producenta w opisie na kartonowym opakowaniu to 536 g. Wykorzystując swoją domową wagę kuchenną dokonałem osobistych pomiarów. Wygląda to następująco:
- palnik z dyfuzorem 324 g
- butelka z pompką 233 g
- narzędzie serwisowe 35 g
Suma 592 g. To stanowi minimalną wagę zestawu. Narzędzie serwisowe jest niezbędne, by w razie potrzeby przeczyścić cienkim drucikiem otwór dyszy, lub wymienić dyszę przy zmianie zasilania na inny środek palny. Osobiście ten minimalny zestaw powiększam o kilka elementów:
- etui (52 g)
- adapter na niegwintowane gazowe "puszki typu dezodorant" (57 g)
- zapasowa butelka na benzynę z korkiem (111 g)
W zestawie otrzymujemy trzy rodzaje dysz o różnej średnicy otworu w zależności od stosowanego paliwa. Palnik może być zasilany:
- benzyną samochodową/ekstrakcyjną,
- gazem butan/izobutan/propan i ich mieszankami
- olejem napędowym
- naftą
PRZYGOTOWANIE DO PRACY
Palnik najszybciej jest gotowy do pracy przy używaniu kartuszy z gazem. Jego konstrukcja umożliwia zarówno korzystanie z najbardziej chyba popularnych kartuszy zgodnych z normą EN 417 i posiadających gwint 7/16 jak i cylindrycznych kartuszy bez gwintu, tzw. dezodorantów. Aby korzystać z tych drugich, należy zaopatrzyć się w adapter. Adapter niedrogi a mogący nieraz wyciągnąć nas z opresji. Niegwintowany "dezodorant" z gazem jesteśmy w stanie kupić nierzadko nawet w zwykłym markecie, gdzie o kartuszu gwintowanym możemy jedynie pomarzyć. Wartość dodana posiadania adaptera - kartusze bez gwintu są znacznie tańsze od klasycznych gwintowanych. Ich ceny oscylują od 3,65 zł na Allegro do 8 zł w sklepach stacjonarnych. Przy pojemności 227 g gazu, pomimo, że to sam butan, to naprawdę dobra inwestycja i bezkonkurencyjna wśród kartuszy relacja ceny do ilości gazu.
Kartusz gazowy wystarczy przykręcić do zaworu na elastycznym przewodzie doprowadzającym palnika i już możemy z palnika korzystać. Przed nakręcaniem kartusza sprawdźmy, czy zawór przewodu jest zakręcony. Szkoda wypuszczać gaz w powietrze 😉. Potem wystarczy tylko okręcić zawór i podpalić ulatniający się z dyszy palnika gaz. Palnik zapłonie równym, błękitnym płomieniem, który oznacza, że wszystkie frakcje gazu są prawidłowo spalane i świadczy o idealnej mieszance gazu z powietrzem.
Zatem przy kartuszu gazowym odpalamy palnik szybko. I czysto 😉.
Z paliwami płynnymi jest inaczej. Omówię to na przykładzie benzyny ale postępowanie jest takie samo w odniesieniu do oleju napędowego czy nafty. Używając benzyny należy wcześniej dokonać wstępnego podgrzania przewodu doprowadzającego. Ma to na celu zamianę płynącej przewodem benzyny w stanie ciekłym w stan lotny, który podawany jest następnie do dyszy palnika.
Proces wstępnego podgrzania wygląda następująco: zamykamy zawór na przewodzie doprowadzającym paliwo, naciskamy kilkanaście razy pompkę w butelce i w ten sposób wytwarzamy wewnątrz butelki nadciśnienie. Następnie na ok. sekundę odkręcamy powoli zawór, by powstałe wewnątrz butelki ciśnienie wypchnęło sprężone paliwo z przewodu. Robimy to z wyczuciem - zbyt duża ilość wypchniętego paliwa to później zbyt duży płomień ale też i niepotrzebna strata. Paliwo wsiąka w materiał u dołu palnika. Zakręcamy zawór i podpalamy wylane paliwo. Ono spalając się podgrzewa spód i dyszę palnika oraz przewód wstępnego podgrzania. Płomień jest "powolny", jak w ognisku i ma kolor czerwony.
Niestety im bardziej paliwo zanieczyszczone, tym bardziej przy spalaniu dymi. Powstaje przy tym sadza, którą po zakończeniu gotowania najlepiej jest usunąć. Najczystsza a przez to bezdymna jest benzyna ekstrakcyjna ale jej użycie przeczyłoby zasadzie najtańszego rozwiązania. Zatem jeżeli chcemy najtaniej i używamy "normalnej" benzyny czy oleju napędowego, to jesteśmy skazani w tej początkowej fazie na mniejsze czy większe dymienie i okopcenie elementów palnika sadzą.
Wstępne podgrzewanie w zależności od panujących warunków zewnętrznych (temperatura, wiatr, itp.) trwa do kilku minut. Możemy pozwolić na całkowite wypalenie się benzyny albo też co pewien czas sprawdzać, odkręcając lekko zawór, czy płomień jest już niebieski, stały i "nie strzela". Gdy tak będzie, to można już odkręcić zawór do takiej pozycji, by uzyskać pożądaną moc płomienia a następnie rozpocząć gotowanie.
Z butelki w trakcie gotowania ubywa benzyny i jednocześnie spada wewnątrz ciśnienie. Należy więc co pewien czas kilka lub kilkanaście razy (w zależności od poziomu benzyny w butelce) poruszać pompką, by je zwiększyć i utrzymać właściwą moc płomienia.
UŻYTKOWANIE
Palnik wielopaliwowy BRS-8B użytkujemy nieprzerwanie od czerwca 2014 roku. W ciągu minionych lat używany był na wszystkich wyjazdach. Zarówno krótkich jak i długich. Jak wspomniałem wcześniej, staramy się, by podczas wypraw nie zwiększać kosztów, gdy można mieć to samo a taniej. Kierując się takimm rozumowaniem, jako podstawowe źródło do rozpalenia ognia w palniku wykorzystujemy benzynę. To najtańsze, najbardziej powszechne i dostępne paliwo - trudno o konkurencję dla gęstej sieci stacji paliw na świecie. Zasilanie benzyną jest nie do przecenienia, gdyż z benzyną nie musimy obchodzić się oszczędnie. Jej niedobór możemy uzupełnić niemal natychmiast. Często bywało, że podczas postojów, gdy byliśmy totalnie przemoczeni i zmarznięci a temperatura zewnętrzna była niska, używaliśmy go w jakichś bardziej osłoniętych schronieniach jako grzejnika dla ogrzania nas samych ale także w celu podsuszenia przemoczonej odzieży. Nie stresował nas fakt, że wypalamy całość paliwa. Najbliższa stacja paliw (lub napotkany przyjazny kierowca) rozwiązywał problem braku benzyny.
Swoją inicjację przeszedł krótko po zakupie, podczas wyprawy na Islandię. Miał tam trudne warunki. Często było chłodno, deszczowo a dni bez silnego wiatru można było policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście główne paliwo stanowiła benzyna. Było jej zawsze pod dostatkiem, ponieważ benzyną zasilane były samochody, które podczas pobytu na Islandii wypożyczyliśmy.
Na Islandii używaliśmy również kartuszy gazowych. Na powyższym zdjęciu użyty został tylko chwilę w ramach wstępnego podgrzania palnika. Wymiana kartusza na butlę z benzyną i ponowne odpalenie ognia odbywa się wówczas bez dymu i bez sadzy. W jaki sposób weszliśmy na Islandii w posiadanie kartuszy? Nie, nie przywieźliśmy ich samolotem ze sobą (jest to przecież niemożliwe), ale nie kupiliśmy ich również na miejscu. Osoby wylatujące z terenu wyspy samolotami muszą tam swoje kartusze, nawet zużyte w minimalnym jedynie stopniu pozostawić - wniesienie na pokład samolotu pojemników z substancją palną jest niedozwolone. Te niewykorzystane kartusze lądują więc w specjalnych pojemnikach na terenie kempingów. Tym sposobem kilkukrotnie weszliśmy w ich posiadanie.
Wyprawa objazdowa po Norwegii stanowiła następny długotrwały test palnika. Skandynawia jest droga, może nie tak jak Islandia ale droga. Drogie też jest paliwo. Ale kartusze gazowe są już zdecydowanie szalenie drogie. Stąd oczywiście przez trzy tygodnie nasz palnik zasilaliśmy tylko i wyłącznie benzyną. Mieliśmy ją zawsze pod ręką - nasze auto napędzane jest silnikiem benzynowym.
Przygotowywaliśmy dwa, czasami trzy posiłki dziennie a oprócz tego w międzyczasie (jeżeli czas pozwolił) dodatkowe gorące napoje typu kawa i herbata.
Podczas kompletowania sprzętu na kolejną wyprawę okazało się, że palnik jest nieszczelny. Benzyna przeciekała przy zaworze w pompce, który obniża ciśnienie w butelce oraz przy palniku w miejscu połączenia przewodu elastycznego z przewodem wstępnego podgrzania.
Zaistniała zatem konieczność wymiany dwóch uszczelek, przypomnę jednak, że palnik użytkowany był na wszystkich wyjazdach przez okres 2 lat i to głównie na benzynie, która jest bardziej inwazyjna od gazu. Zapasowe uszczelki są częścią zestawu naprawczego, więc ich wymiana nie stanowiła żadnego problemu. Przy okazji wymiany uszczelek dokonałem gruntownego czyszczenia przewodu elastycznego. W jego środku jest przeprowadzona stalowa linka, za pomocą której można pozbyć się wszelkich zanieczyszczeń ze ścianek przewodu.
Były jeszcze kilkudniowe oraz weekendowe wyjazdy w plener, po czym palnik został znów poddany próbom w trakcie rowerowej wyprawy przez Niemcy. Jak poprzednio, tak i tutaj również tylko i wyłącznie korzystaliśmy z benzyny.
Historia o tyle ciekawa, że w dystrybutorach na niemieckich stacjach paliw minimalna ilość paliwa do odmierzenia to 2 litry. My w najlepszym (dla tankowania) razie potrzebowaliśmy 2 * 450 ml (tyle mieszczą dwie butelki od palnika). Nigdy więc nie byliśmy w stanie sami "zatankować". Zawsze z odliczoną kwotą prosiliśmy przygodnych kierowców. Niedobory uzupełnialiśmy najczęściej po opróżnieniu jednej butelki. Tylko raz zdarzyło się, że kierowca wziął od nas pieniądze...
Ukoronowaniem sprawdzianu jest niemal półroczna eskapada rowerowa przez Kanadę. Gotowania było dużo, bo szczególnie podczas tego wyjazdu właściwe odżywianie miało kolosalne znaczenie. Jedliśmy często i dużo - wszak ta wyprawa kosztowała nas mnóstwo wydatkowanej energii. BRS-8B służył dzielnie i nie zawiódł. To między innymi przy jego wsparciu dokonaliśmy największego (jak dotąd) wyczynu w naszym życiu.
PODSUMOWANIE
Palnik wielopaliwowy bezsprzecznie oferuje największy zakres rodzajów paliw, które możemy wykorzystać przy wzniecaniu ognia. Do tego, przy korzystaniu z benzyny wydaje się stanowić najtańszą i najbardziej rozpowszechnioną opcję energetyczną. Podczas tak popularnych obecnie podróży samolotem eksplorację wybranego miejsca możemy rozpocząć niemal natychmiast - wystarczy dotrzeć do najbliższej stacji paliw, by napełnić butelkę - bez koniecznośći poszukiwania specjalistycznego sklepu z kartuszami gazowymi.
Producent nie podaje mocy tego palnika, z przebiegu użytkowania mogę stwierdzić, że jest ona bardzo wysoka. Dobór odpowiedniej dyszy (w zależności od używanego rodzaju paliwa) zapewnia optymalną mieszankę paliwowo-powietrzną, objawiającą się pięknym, błękitnym płomieniem.
Pośród pozytywów znajdziemy jednak i negatywy. Ta wielka elastyczność palnika wielopaliwowego okupiona jest wysoką ceną jego zakupu (chociaż w przypadku zakupu na Aliexpress cena mieści się w granicach rozsądku). Mamy też większy ciężar do noszenia/wożenia, palnik zajmuje również więcej miejsca w bagażu. Musimy godzić się na pewną niedogodność związaną z jednak nieuniknionym zapachem benzyny, szczególnie podczas fazy wstępnego podgrzewania. Ten model posiada jeden zawór (przy ujściu z butli). O ile kontrola płomienia przy pracy z kartuszami gazowymi nie nastręcza żadnych trudności, o tyle przy korzystaniu z benzyny należy poświęcić nieco czasu, by nauczyć się uzyskiwać mały zakres płomienia, np. podczas smażenia jajecznicy. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Palnik podczas pracy wydaje charakterystyczny halas, brzmiąc jak... mini silnik odrzutowy. Trzeba więc mieć świadomość, że w całkowitej ciszy nie przygotujemy ciepłej strawy. Na pewno jest to pomocne w dzikich ostępach, gdzie odgłos pracy palnika wskazuje na obecność człowieka i odstraszy dziką zwierzynę. Jednak przy zamiarze anonimowego biwakowania w otoczeniu ludzkich siedzib, całkowicie anonimowi nie pozostaniemy.
Czy tego typu palnik sprawdzi się w Twoim przypadku? Samemu należy odpowiedzieć sobie na na to pytanie.
Na naszych wyjazdach w przypadku palnika stawiam na jego ekonomiczność, elastyczność, dużą niezależność i efektywność. "Poważniejsze" wyjazdy trwają z reguły ok. trzy tygodnie, w ich trakcie sporo gotujemy, stąd od samego początku zdecydowałem się na palnik wielopaliwowy. Daje on ogromną swobodę w doborze używanego paliwa, co czyni go bardzo uniwersalnym. Nie ma znaczenia miejsce i czas jego używania a mówiąc dokładniej - wysokość nad poziomem morza, czy pora roku (lato, zima). Nie można tego powiedzieć o wszystkich rodzajach palników. I tak np. palnika gazowego zasilanego butanem lub nawet mieszanką propan/butan nie będziemy w stanie odpalić w zimnych okolicznościach przyrody 😕. Butan posiada wyższą wartość opałową niż propan ale zaczyna wrzeć już w temperaturze -0,5°C (temperatura wrzenia to temperatura w której gaz zmienia się ze stanu lotnego w płynny). Gdy lotność gazu ustaje, nie ma oparów i go nie zapalimy. Stąd butan mimo wyższych parametrów wartości opałowej nie nadaje się do celów grzewczych przy niskich temperaturach. Ta ułomność butanu uwidocznia się już w okolicach 5-8°C. Wówczas zaczynają się problemy z uzyskaniem płomienia na palniku. Właśnie dlatego do ogrzewania domów oraz do wszelkich prac zewnętrznych z wykorzystaniem gazu w okresie zimowym stosuje się jedynie czysty propan. Propan zaczyna wrzeć dopiero przy -42°C. Niestety, kartusze turystyczne nie są napełniane czystym propanem.
Na niskie temperatury producenci kartuszy gazowych stosują mieszankę izobutan/propan, która sprzedawana jest w tzw. kartuszach zimowych. Trzeba tylko wspomnieć, że cena takiego kartusza jest absurdalnie wysoka. Przykładowo sklep internetowy paker.pl oferuje kartusz zimowy firmy MSR z objętością gazu w ilości 110 ml za 29,99 zł 😲,
gdy tymczasem za podobną kwotę możemy mieć butlę z ilością aż 2 kg gazu. Co prawda mieszanki propan - butan ale różnica jednak jest kolosalna.
Z problemem braku lotności butanu w niskich temperaturach można sobie poradzić korzystając z palnika, który posiada sztywny przewód wstępnego podgrzania oraz elastyczny przewód doprowadzający gaz z kartusza. Wówczas kartusz z butanem (lub mieszanką propan-butan) stawiamy "do góry nogami" i umieszczamy go nieco powyżej palnika, by gaz w stanie płynnym swobodnie spływał z kartusza w dół do przewodu wstępnego podgrzania. Taka opcja okupiona jest nieco większym zużyciem gazu i mniej efektywną kontrolą mocy (wysokości) płomienia w porównaniu do "normalnych" warunków. Oczywiście waga palnika gazowego z przewodem wstępnego podgrzania jest wyższa od wagi palnika nakręcanego na kartusz i w zależności od budowy zbliża się już mniej lub więcej do wagi palnika wielopaliwowego.
Problem niskich temperatur oraz kwestia wysokich kosztów finansowych zimowych kartuszy nie dotyczy w ogóle osób korzystających z palnika wielopaliwowego. Jest jeszcze jeden aspekt przemawiający za palnikiem wielopaliwowym. Żadnych kartuszy gazowych nie przewieziemy samolotem. Przewieziemy natomiast bez problemu pustą butelkę od palnika wielopaliwowego umieszczając ją w bagażu rejestrowanym (jedynie w rejestrowanym, z uwagi na regulacje zabraniające wnoszenia na pokład pojemników o pojemności większej niż 100 ml, chociaż powoli linie lotnicze luzują te obostrzenia). Po wylądowaniu niemal od razu możemy zacząć odkrywać piękno odwiedzanego miejsca, ponieważ wystarczy jedynie na pierwszej napotkanej stacji paliw "zatankować" naszą buteleczkę. Sieć stacji paliw na świecie jest nieporównywalna z ilością sklepów turystycznych sprzedających kartusze gazowe. W ostateczności można także poprosić jakiegoś napotkanego kierowcę o wsparcie 😉.
W palniku wielopaliwowym w zależności od modelu i producenta można spalać:
- gaz czyli propan, butan, izobutan i ich mieszanki
- benzynę (w tym lotniczą i ekstrakcyjną)
- olej napędowy
- naftę
- różnego rodzaju alkohole
Ponieważ palniki wielopaliwowe "zachodnich, uznanych" marek (MSR, Optimus, Primus) przyprawiają o ból głowy, na chińskim portalu Aliexpress za kwotę 100 USD (wg ówczesnego kursu dolara ok. 400 zł) zakupiłem palnik produkcji i marki chińskiej - BRS. Spośród kilku dostępnych modeli wybrałem najbardziej wówczas rozwinięty model 8B. Wyróżniało go od poprzednich modeli:
- plastikowa walizeczka
- wodoodporne etui
- ruchome połączenie przewodu wstępnego podgrzania z elastycznym przewodem doprowadzającym gaz, umożliwiające częściowy obrót wokół swojej osi.
PIERWSZE WRAŻENIA
Po nieco ponad dwóch tygodniach otrzymałem przesyłkę - tekturowe pudełko zawierające zgrabną, małą, plastikową walizeczkę, która mieściła: palnik, butelkę na paliwo płynne, pompkę do butelki, narzędzie do wykonywania prac serwisowych, komplet dysz do różnego rodzaju paliw, zestaw zapasowych uszczelek, zapasowy dyfuzor do rozpraszania płomienia, instrukcję obsługi (niestety w języku chińskim ale za to z obrazkami 😆) oraz zgrabne, izolowane od środka etui.
W etui mieści się palnik, butelka z pompką oraz inne drobiazgi jak uszczelki, zapalarka/zapalniczka i jeszcze pozostaje nieco miejsca 😀. Walizeczka może być więc traktowana jako miejsce przechowywania zestawu w domu, na wyprawy zaś wystarczy zabrać etui.
Waga palnika podana przez producenta w opisie na kartonowym opakowaniu to 536 g. Wykorzystując swoją domową wagę kuchenną dokonałem osobistych pomiarów. Wygląda to następująco:
- palnik z dyfuzorem 324 g
- butelka z pompką 233 g
- narzędzie serwisowe 35 g
Suma 592 g. To stanowi minimalną wagę zestawu. Narzędzie serwisowe jest niezbędne, by w razie potrzeby przeczyścić cienkim drucikiem otwór dyszy, lub wymienić dyszę przy zmianie zasilania na inny środek palny. Osobiście ten minimalny zestaw powiększam o kilka elementów:
- etui (52 g)
- adapter na niegwintowane gazowe "puszki typu dezodorant" (57 g)
- zapasowa butelka na benzynę z korkiem (111 g)
W zestawie otrzymujemy trzy rodzaje dysz o różnej średnicy otworu w zależności od stosowanego paliwa. Palnik może być zasilany:
- benzyną samochodową/ekstrakcyjną,
- gazem butan/izobutan/propan i ich mieszankami
- olejem napędowym
- naftą
PRZYGOTOWANIE DO PRACY
Palnik najszybciej jest gotowy do pracy przy używaniu kartuszy z gazem. Jego konstrukcja umożliwia zarówno korzystanie z najbardziej chyba popularnych kartuszy zgodnych z normą EN 417 i posiadających gwint 7/16 jak i cylindrycznych kartuszy bez gwintu, tzw. dezodorantów. Aby korzystać z tych drugich, należy zaopatrzyć się w adapter. Adapter niedrogi a mogący nieraz wyciągnąć nas z opresji. Niegwintowany "dezodorant" z gazem jesteśmy w stanie kupić nierzadko nawet w zwykłym markecie, gdzie o kartuszu gwintowanym możemy jedynie pomarzyć. Wartość dodana posiadania adaptera - kartusze bez gwintu są znacznie tańsze od klasycznych gwintowanych. Ich ceny oscylują od 3,65 zł na Allegro do 8 zł w sklepach stacjonarnych. Przy pojemności 227 g gazu, pomimo, że to sam butan, to naprawdę dobra inwestycja i bezkonkurencyjna wśród kartuszy relacja ceny do ilości gazu.
Kartusz gazowy wystarczy przykręcić do zaworu na elastycznym przewodzie doprowadzającym palnika i już możemy z palnika korzystać. Przed nakręcaniem kartusza sprawdźmy, czy zawór przewodu jest zakręcony. Szkoda wypuszczać gaz w powietrze 😉. Potem wystarczy tylko okręcić zawór i podpalić ulatniający się z dyszy palnika gaz. Palnik zapłonie równym, błękitnym płomieniem, który oznacza, że wszystkie frakcje gazu są prawidłowo spalane i świadczy o idealnej mieszance gazu z powietrzem.
Zatem przy kartuszu gazowym odpalamy palnik szybko. I czysto 😉.
Z paliwami płynnymi jest inaczej. Omówię to na przykładzie benzyny ale postępowanie jest takie samo w odniesieniu do oleju napędowego czy nafty. Używając benzyny należy wcześniej dokonać wstępnego podgrzania przewodu doprowadzającego. Ma to na celu zamianę płynącej przewodem benzyny w stanie ciekłym w stan lotny, który podawany jest następnie do dyszy palnika.
Proces wstępnego podgrzania wygląda następująco: zamykamy zawór na przewodzie doprowadzającym paliwo, naciskamy kilkanaście razy pompkę w butelce i w ten sposób wytwarzamy wewnątrz butelki nadciśnienie. Następnie na ok. sekundę odkręcamy powoli zawór, by powstałe wewnątrz butelki ciśnienie wypchnęło sprężone paliwo z przewodu. Robimy to z wyczuciem - zbyt duża ilość wypchniętego paliwa to później zbyt duży płomień ale też i niepotrzebna strata. Paliwo wsiąka w materiał u dołu palnika. Zakręcamy zawór i podpalamy wylane paliwo. Ono spalając się podgrzewa spód i dyszę palnika oraz przewód wstępnego podgrzania. Płomień jest "powolny", jak w ognisku i ma kolor czerwony.
Niestety im bardziej paliwo zanieczyszczone, tym bardziej przy spalaniu dymi. Powstaje przy tym sadza, którą po zakończeniu gotowania najlepiej jest usunąć. Najczystsza a przez to bezdymna jest benzyna ekstrakcyjna ale jej użycie przeczyłoby zasadzie najtańszego rozwiązania. Zatem jeżeli chcemy najtaniej i używamy "normalnej" benzyny czy oleju napędowego, to jesteśmy skazani w tej początkowej fazie na mniejsze czy większe dymienie i okopcenie elementów palnika sadzą.
Wstępne podgrzewanie w zależności od panujących warunków zewnętrznych (temperatura, wiatr, itp.) trwa do kilku minut. Możemy pozwolić na całkowite wypalenie się benzyny albo też co pewien czas sprawdzać, odkręcając lekko zawór, czy płomień jest już niebieski, stały i "nie strzela". Gdy tak będzie, to można już odkręcić zawór do takiej pozycji, by uzyskać pożądaną moc płomienia a następnie rozpocząć gotowanie.
Z butelki w trakcie gotowania ubywa benzyny i jednocześnie spada wewnątrz ciśnienie. Należy więc co pewien czas kilka lub kilkanaście razy (w zależności od poziomu benzyny w butelce) poruszać pompką, by je zwiększyć i utrzymać właściwą moc płomienia.
UŻYTKOWANIE
Palnik wielopaliwowy BRS-8B użytkujemy nieprzerwanie od czerwca 2014 roku. W ciągu minionych lat używany był na wszystkich wyjazdach. Zarówno krótkich jak i długich. Jak wspomniałem wcześniej, staramy się, by podczas wypraw nie zwiększać kosztów, gdy można mieć to samo a taniej. Kierując się takimm rozumowaniem, jako podstawowe źródło do rozpalenia ognia w palniku wykorzystujemy benzynę. To najtańsze, najbardziej powszechne i dostępne paliwo - trudno o konkurencję dla gęstej sieci stacji paliw na świecie. Zasilanie benzyną jest nie do przecenienia, gdyż z benzyną nie musimy obchodzić się oszczędnie. Jej niedobór możemy uzupełnić niemal natychmiast. Często bywało, że podczas postojów, gdy byliśmy totalnie przemoczeni i zmarznięci a temperatura zewnętrzna była niska, używaliśmy go w jakichś bardziej osłoniętych schronieniach jako grzejnika dla ogrzania nas samych ale także w celu podsuszenia przemoczonej odzieży. Nie stresował nas fakt, że wypalamy całość paliwa. Najbliższa stacja paliw (lub napotkany przyjazny kierowca) rozwiązywał problem braku benzyny.
Swoją inicjację przeszedł krótko po zakupie, podczas wyprawy na Islandię. Miał tam trudne warunki. Często było chłodno, deszczowo a dni bez silnego wiatru można było policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście główne paliwo stanowiła benzyna. Było jej zawsze pod dostatkiem, ponieważ benzyną zasilane były samochody, które podczas pobytu na Islandii wypożyczyliśmy.
Na Islandii używaliśmy również kartuszy gazowych. Na powyższym zdjęciu użyty został tylko chwilę w ramach wstępnego podgrzania palnika. Wymiana kartusza na butlę z benzyną i ponowne odpalenie ognia odbywa się wówczas bez dymu i bez sadzy. W jaki sposób weszliśmy na Islandii w posiadanie kartuszy? Nie, nie przywieźliśmy ich samolotem ze sobą (jest to przecież niemożliwe), ale nie kupiliśmy ich również na miejscu. Osoby wylatujące z terenu wyspy samolotami muszą tam swoje kartusze, nawet zużyte w minimalnym jedynie stopniu pozostawić - wniesienie na pokład samolotu pojemników z substancją palną jest niedozwolone. Te niewykorzystane kartusze lądują więc w specjalnych pojemnikach na terenie kempingów. Tym sposobem kilkukrotnie weszliśmy w ich posiadanie.
Wyprawa objazdowa po Norwegii stanowiła następny długotrwały test palnika. Skandynawia jest droga, może nie tak jak Islandia ale droga. Drogie też jest paliwo. Ale kartusze gazowe są już zdecydowanie szalenie drogie. Stąd oczywiście przez trzy tygodnie nasz palnik zasilaliśmy tylko i wyłącznie benzyną. Mieliśmy ją zawsze pod ręką - nasze auto napędzane jest silnikiem benzynowym.
Przygotowywaliśmy dwa, czasami trzy posiłki dziennie a oprócz tego w międzyczasie (jeżeli czas pozwolił) dodatkowe gorące napoje typu kawa i herbata.
Podczas kompletowania sprzętu na kolejną wyprawę okazało się, że palnik jest nieszczelny. Benzyna przeciekała przy zaworze w pompce, który obniża ciśnienie w butelce oraz przy palniku w miejscu połączenia przewodu elastycznego z przewodem wstępnego podgrzania.
Zaistniała zatem konieczność wymiany dwóch uszczelek, przypomnę jednak, że palnik użytkowany był na wszystkich wyjazdach przez okres 2 lat i to głównie na benzynie, która jest bardziej inwazyjna od gazu. Zapasowe uszczelki są częścią zestawu naprawczego, więc ich wymiana nie stanowiła żadnego problemu. Przy okazji wymiany uszczelek dokonałem gruntownego czyszczenia przewodu elastycznego. W jego środku jest przeprowadzona stalowa linka, za pomocą której można pozbyć się wszelkich zanieczyszczeń ze ścianek przewodu.
Były jeszcze kilkudniowe oraz weekendowe wyjazdy w plener, po czym palnik został znów poddany próbom w trakcie rowerowej wyprawy przez Niemcy. Jak poprzednio, tak i tutaj również tylko i wyłącznie korzystaliśmy z benzyny.
Historia o tyle ciekawa, że w dystrybutorach na niemieckich stacjach paliw minimalna ilość paliwa do odmierzenia to 2 litry. My w najlepszym (dla tankowania) razie potrzebowaliśmy 2 * 450 ml (tyle mieszczą dwie butelki od palnika). Nigdy więc nie byliśmy w stanie sami "zatankować". Zawsze z odliczoną kwotą prosiliśmy przygodnych kierowców. Niedobory uzupełnialiśmy najczęściej po opróżnieniu jednej butelki. Tylko raz zdarzyło się, że kierowca wziął od nas pieniądze...
Ukoronowaniem sprawdzianu jest niemal półroczna eskapada rowerowa przez Kanadę. Gotowania było dużo, bo szczególnie podczas tego wyjazdu właściwe odżywianie miało kolosalne znaczenie. Jedliśmy często i dużo - wszak ta wyprawa kosztowała nas mnóstwo wydatkowanej energii. BRS-8B służył dzielnie i nie zawiódł. To między innymi przy jego wsparciu dokonaliśmy największego (jak dotąd) wyczynu w naszym życiu.
PODSUMOWANIE
Palnik wielopaliwowy bezsprzecznie oferuje największy zakres rodzajów paliw, które możemy wykorzystać przy wzniecaniu ognia. Do tego, przy korzystaniu z benzyny wydaje się stanowić najtańszą i najbardziej rozpowszechnioną opcję energetyczną. Podczas tak popularnych obecnie podróży samolotem eksplorację wybranego miejsca możemy rozpocząć niemal natychmiast - wystarczy dotrzeć do najbliższej stacji paliw, by napełnić butelkę - bez koniecznośći poszukiwania specjalistycznego sklepu z kartuszami gazowymi.
Producent nie podaje mocy tego palnika, z przebiegu użytkowania mogę stwierdzić, że jest ona bardzo wysoka. Dobór odpowiedniej dyszy (w zależności od używanego rodzaju paliwa) zapewnia optymalną mieszankę paliwowo-powietrzną, objawiającą się pięknym, błękitnym płomieniem.
Pośród pozytywów znajdziemy jednak i negatywy. Ta wielka elastyczność palnika wielopaliwowego okupiona jest wysoką ceną jego zakupu (chociaż w przypadku zakupu na Aliexpress cena mieści się w granicach rozsądku). Mamy też większy ciężar do noszenia/wożenia, palnik zajmuje również więcej miejsca w bagażu. Musimy godzić się na pewną niedogodność związaną z jednak nieuniknionym zapachem benzyny, szczególnie podczas fazy wstępnego podgrzewania. Ten model posiada jeden zawór (przy ujściu z butli). O ile kontrola płomienia przy pracy z kartuszami gazowymi nie nastręcza żadnych trudności, o tyle przy korzystaniu z benzyny należy poświęcić nieco czasu, by nauczyć się uzyskiwać mały zakres płomienia, np. podczas smażenia jajecznicy. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Palnik podczas pracy wydaje charakterystyczny halas, brzmiąc jak... mini silnik odrzutowy. Trzeba więc mieć świadomość, że w całkowitej ciszy nie przygotujemy ciepłej strawy. Na pewno jest to pomocne w dzikich ostępach, gdzie odgłos pracy palnika wskazuje na obecność człowieka i odstraszy dziką zwierzynę. Jednak przy zamiarze anonimowego biwakowania w otoczeniu ludzkich siedzib, całkowicie anonimowi nie pozostaniemy.
Czy tego typu palnik sprawdzi się w Twoim przypadku? Samemu należy odpowiedzieć sobie na na to pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli post się Tobie podobał, masz jakieś refleksje bądź pytania - zapraszam do komentowania.